Strona 1
Zwykły wpis

Klątwa wyśrubowanych kwalifikacji

Każdy pracodawca ochoczo przytaknie pytany o to, czy posiada wykwalifikowany personel. Będziemy okrutni – slogan ten, charakterystyczny nie tylko dla biznesu ale też i dla organów porządku publicznego i mediów, w rzeczywistości nic nie znaczy i nigdy nie mówi prawdy. Szczególnie jeśli dotyczy organów ścigania i zatrudnionych w nich analityków. Zanim jednak stwierdzisz, że autor niniejszego artykułu właśnie uderzył w twoje mozolnie zdobyte kwalifikacje i zakwestionował profesjonalizm analityków w twoim miejscu zatrudnienia, poznaj tezę, która stała u podstaw sformułowania tegoż zarzutu:

Analitycy w twojej organizacji są tylko tak fachowi jak osoby korzystające z wyników ich pracy.

Spróbuj bowiem odpowiedzieć sobie sam – jaka jest wartość twoich szkoleń z wykorzystania unikalnych systemów bazodanowych i trudnych narzędzi do ich obsługi, jeśli twoja instytucja nie przetwarza tak dużych wolumenów danych, aby warto było poświęcać czas na ich przygotowanie i wsad do profesjonalnych repozytoriów? A nawet jeśli przetwarza, to tradycja nakazuje wydruk setek stron zestawień i analizowanie ich z wykorzystaniem tak wysublimowanego narzędzia jak kolorowy zakreślacz? Damy sobie rękę uciąć, że w opinii wielu twoich klientów informacje zaimportowane do bazy danych zwyczajnie znikają z tego świata i nic ich nie przekona, że nie tylko one wciąż tam są (chociaż ich nie widać), ale jeszcze da się na ich podstawie ustalić o wiele, wiele więcej, niż mozolnie przedzierając się przez nie z linijką i ołówkiem.

Szukajmy dalej – co z tego, że wiesz jak skutecznie i atrakcyjnie wizualizować w Calcu czy Excelu dane statystyczne na wykresach, jeśli w opinii twoich zleceniodawców takie określenia jak „większość”, „prawdopodobnie” czy „przeważnie” raczej obniżają wartość analizy niż ją podnoszą. Co z tego że umiesz, jeśli za każdym razem oczekuje się od ciebie odpowiedzi: „tak” bądź „nie”, „był” lub „nie był”, „34” lub „98” i krzywo patrzy na podejmowane przez ciebie próby wzmacniania prawdopodobieństwa wystąpienia pewnych zjawisk poprzez budowanie spójnego i logicznego łańcucha poszlak? I szybko zmienia temat kiedy objaśniasz, że w procesie komponowania linii oskarżenia do sprawy – dajmy na to – o przestępstwa finansowe, gdzie jedynie w wyjątkowych przypadkach organ ścigania dysponuje dowodem poświadczającym jednoznacznie o winie podejrzanego, tylko precyzyjnie poskładany w całość zestaw wielu przesłanek pozwala dostrzec cały mechanizm, zrozumieć go i udowodnić…

W końcu – co z tego, że wyposażono cię w drogie i wymyślne narzędzia, algorytmy i skrypty, jeśli większości z nich i tak nie używasz, gdyż twoja analiza ogranicza się do umieszczenia danych w tabeli, podliczenia ich i – ewentualnie – zaimportowania na diagram powiązań? Jak często cały twój wysiłek koncentruje się na przetwarzaniu informacji, to jest na doprowadzeniu bałaganu do względnie zrozumiałej formy oraz na ich wizualizacji? Jak często twoje sprawozdania składają się z kilku stron wstępu i kilkudziesięciu stron tabel lub ciągnących się kilometrami wydruków chronologicznych? Czy analiza naprawdę służy tylko do bardziej przystępnego prezentowania wszystkich informacji w jednym dokumencie?

Wszystkie te z życia wzięte przykłady prowadzą do gorzkiej konkluzji: analitycy polskich organów ścigania są w niektórych obszarach nadmiernie wykwalifikowani, w stosunku do potrzeb ich instytucji.

Formuła współpracy z analitykiem, uzależniająca stopień skomplikowania i finezji analizy od wiedzy i kompetencji zleceniodawcy, posiadającego przecież umiejętności i przygotowanie zupełnie innej natury, uniemożliwia jej wszechstronne wykorzystanie. Można by rzec, że obowiązkiem analityka powinno być zaszczepienie w klientach pasji do eksperymentowania i sięgania po rozwiązania nieszablonowe i nowatorskie. A jednak – staroświeckie podejście do hierarchii, podległości i rutyny służbowej, tak odmienne od sprężystości jaka powinna cechować data science, oraz wynikający z tego brak zaufania i praktyka izolowania od siebie poszczególnych gałęzi pracy śledczej, skutecznie i od lat studzą zapał do wprowadzania zmian i pacyfikują tych, którzy próbują.

Obrazek

A czy TY wiesz na jakim poziomie jest ANALITYKA w TWOJEJ organizacji?

Analityka w biznesie już całe lata temu przekroczyła magiczną granicę podstawowego raportowania informacji, płynących z samodzielnie zgromadzonych danych. W zakresie wykorzystania sztucznej inteligencji czy systemów kognitywnych (czyli tych metod analitycznych na samą myśl o których instytucje publiczne, w tym i organy ścigania, dostają drgawek), duże firmy nie mają sobie równych, chociaż wiele z nich i tak jeszcze stosuje te tajemnicze i niezwykłe techniki z dużą ostrożnością i brakiem zaufania, przynależnym wdrażaniu nowych technologi.

„Dokąd zmierza analityka w biznesie”, to obszerny i wizjonerski (oczywiście polecamy!) artykuł Alicji Wieckiej, opublikowany niedawno na polskiej stronie wydawnictwa Harvard Business Review. Na jego podstawie opracowaliśmy miodną infografikę, która pozwoli analitykowi powiedzieć „sprawdzam” swemu pracodawcy. A czy TY wiesz na jakim poziomie jest ANALITYKA w TWOJEJ organizacji? I dlaczego wcale nie jest dobrze?

analityka

Cytat

Finał po 32 latach z analitykiem w tle

Gregory VilleminW 1984 roku Gregory Villemin, mały, zaledwie 4-letni chłopiec, został znaleziony martwy w rzece Vologne we francuskich górach Wogezach. Dowody, w tym pęta na rękach i nogach, wskazywały na morderstwo, mimo tego do dnia dzisiejszego nikt nie został skazany za tę zbrodnię. W połowie czerwca, 32 lata po wydarzeniach, o porwanie i zabójstwo oskarżono spokrewnione z chłopcem małżeństwo: 72-letnią Jacqueline Jacob i 71-letniego Marcela Jacoba. Na trop sprawców wpadli analitycy.

Przełom w sprawie pojawił się po tym, gdy w sprawie wykorzystano możliwości „sztucznej inteligencji” zawartej w programie Analyst’s Notebook lub ANB – powiedział Jean-Jacques Bosc, prokurator sądu apelacyjnego w Dijon – Jest to program który umieszcza wszystkich podejrzanych w czasie i przestrzeni, dzięki czemu możliwe jest odkrycie rozbieżności i dowodów. W sprawę zaangażowani byli specjalnie wyszkoleni analitycy kryminalni.

Dzięki pracy analityków być może możliwe będzie zakończenie jednej z najbardziej tajemniczej francuskiej cold case.

ŹRÓDŁO: The Telegraph

ŹRÓDŁO OBRAZKA: Wikipedia

Zwykły wpis

NYPD vs Palantir Technologies. DING! Runda pierwsza!

nypdMariaż nowojorskiej policji i firmy Palantir Technologies – niegdyś specjalizującego się w analizie danych startupa z Doliny Krzemowej, dziś wartej przeszło 20 mld. $ korporacji IT, z której produktów korzystają niemal wszystkie amerykańskie tajne i policyjne służby – dobiega spektakularnego końca.

Od 2012 r., kiedy to NYPD rozpoczęła z firmą współpracę na masową skalę, można było odnieść wrażenie, że stworzona na potrzeby policji platforma analityczna, gromadząca dane o aresztowaniach, tablicach rejestracyjnych czy biletach parkingowych, na stałe wpisze się w krajobraz amerykańskiego środowiska analitycznego. Zakupu pierwszych licencji Palantira, na kwotę 1,2 mln. $, dokonał nowojorski Departament Technologii Informacyjnych i Telekomunikacji (DOITT). Narzędzia miały być użytkowane przez Centrum Wywiadu Finansowego, które od 2011 r. zajmowało się wykrywaniem nadużyć kredytowych. Niedługo po tym współpracę rozszerzono o Departament Audytu Finansowego, który realizował w tamtym czasie program wykrywania przedsiębiorców w różnoraki sposób unikających płacenia podatków. W maju 2013 r., kiedy przy urzędzie burmistrza utworzono Biuro Analizy Danych (MODA), miasto wyłożyło kolejne 236 tys. $ na każdą z ośmiu chmur Palantir Technologies. Pierwsze raporty MODA rozpływały się w pochwałach platformy, jako narzędzia umożliwiającego zrozumienie nowojorskiej przestępczości podatkowej. Do pochwał szybko dołączyło biuro szeryfa, którego dywizja finansowa używała Palantira do wykrywania procederu przemytu papierosów. Skuteczność narzędzia wykazywano także w dziedzinie monitorowania nowojorskich środowisk muzułmańskich, prowadzonego na dużą skalę przez policję.

Sercem nowojorskiego projektu był DataBridge, mający integrować ze sobą ponad 50 źródeł informacji pochodzących z 20 różnych agencji i organizacji. W tle dzień i noc działały narzędzia data miningowe, analizatory i geolokalizatory, pozwalające na osadzenie niektórych incydentów na topografii miasta i przekazywanie informacji do funkcjonariuszy w terenie, za pomocą terminali mobilnych. Platformę obsługiwała armia specjalnie wyszkolonych analityków. Wyglądało na to, że związkowi korporacji z Palo Alto z amerykańskimi organami ścigania nie zaszkodził nawet Edward Snowden, który w 2013 ujawnił pikantne szczegóły niektórych projektów Palantir Technologies.

Aż do czerwca, kiedy to NYPD oficjalnie ogłosiła, że zrywa umowę i nie będzie dłużej używać Palantira. Zgodnie z doniesieniami nowojorska policja, przy współpracy z innym korporacyjnym gigantem – firmą IBM, zbudowała nowy system o nazwie Cobalt, którym zamierza zastąpić dotychczasowy. Być może dlatego, że nowy system będzie tańszy (Palantir kosztował Nowy York około 3,5 mln. $ rocznie) a być może ze względu na większą kontrolę, jaką policja będzie posiadać nad swoimi informacjami, klamka zapadła.

I tu zaczęły się, oczywiście, kłopoty, bo żadna firma od tak nie odpuści umykającej jej kurze znoszącej złote jaja. Najpierw miesiącami Palantir Technologies unikał tematu migracji analiz znajdujących się w jego systemie do nowego systemu. A kiedy w końcu przekazał NYPD analizy, odmówił dostarczenia klucza, umożliwiającego odtworzenie struktury danych w nowym systemie, zasłaniając się ochroną własności intelektualnej przed konkurencją. Pertraktacje trwają i oby tylko bezpieczeństwo nowojorczyków nie ucierpiało w wyniku tej wojenki technologicznej.

Płynie z tego gorzka nauka – wartość platformy analitycznej poznasz nie po tym, jak bardzo jest efektowna, lecz po tym, jak łatwo przenieść z niej dane do innej.

ŹRÓDŁO: BuzzFeedNews, Mashable, Gizmodo

ŹRÓDŁO OBRAZKA: Logopedia

Cytat

Analityka big data w Ministerstwie Finansów

analityka„Jeśli na wykrycie sieci powiązań pomiędzy kontrahentami potrzebowaliśmy np. dwóch tygodni, to teraz zrobimy to w jeden dzień” – powiedział Gazecie Prawnej Tomasz Strąk z Ministerstwa Finansów. „Twarda” analityka tzw. jednolitych plików kontrolnych – czyli dokumentów księgowych firm, prowadzonych w formie elektronicznej – ruszyła pilotażowo w maju tego roku. Od lipca już oficjalnie.

„Dotychczas mogliśmy analizować dane z plików JPK, ale nie mieliśmy kompleksowych narzędzi pozwalających np. wykryć sieć powiązań pomiędzy kontrahentami. Oczywiście dało się to zrobić, ale „na piechotę”, przechodząc od JPK jednego kontrahenta do pliku drugiego, od drugiego do trzeciego itd. Teraz zrobi to za nas algorytm.”

Nieprawidłowości w dokumentach firm wyłapuje Analizator JPK. Jest to narzędzie informatyczne, które przetwarza informacje z JPK z całego kraju i informuje Ministerstwo i urzędy skarbowe o odkrytych nieprawidłowościach.

„Pliki JPK są analizowane na dwóch poziomach. Jeden to kompleksowa, w pełni zautomatyzowana analiza wszystkich podatników, która odbywa się w Centrum Analiz i Planowania Administracji Podatkowej przy Izbie Administracji Skarbowej we Wrocławiu. Drugi rodzaj analizy wynika z możliwości pobrania plików JPK przez poszczególne urzędy skarbowe w całym kraju. Jeśli na tej podstawie urząd dojdzie do wniosku, że istnieją niezgodności między deklaracją VAT a ewidencją podatnika, albo między ewidencjami kontrahentów (np. podatnik deklaruje, że kupił od danego podmiotu, a ten nie deklaruje, że sprzedał), to wszczyna czynności sprawdzające.”

ŹRÓDŁO: W lipcu rusza „twarda” analityka danych JPK (Gazeta Prawna)

Film

Analitycy w FBI

Jagdeep, Ashley i Erica są analitykami w FBI. Dzięki „FBI Careers” – programowi popularyzującemu wiedzę o FBI oraz możliwościach, jakie niesie ze sobą kariera w tej amerykańskiej służbie, możemy posłuchać krótkich opowieści o ich pracy.

Jagdeep – analityk FBI:

Ashley – analityk Washington Field Office (FBI):

Erica – analityk Technical Intelligence Unit (FBI):

ŹRÓDŁO: FBI@Youtube

Cytat

Analitycy KGP i przestępstwo „na wnuczka”

„Żyjemy w dobie nowych technologii i społeczeństwa informacyjnego. Analiza kryminalna wpisuje się w ten trend. Jest odpowiedzią na współczesne zagrożenia i jednym z najnowocześniejszych narzędzi, którymi dysponuje policja”

-mówi podinsp. Artur Jarosz, zastępca naczelnika Wydziału Analizy Kryminalnej KGP, który udzielił dziennikarzom wywiadu, opublikowanego na łamach rp.pl. Policyjni analitycy pracują przeważnie przy skomplikowanych i wielowątkowych sprawach o najpoważniejsze przestępstwa i w których podejrzewa się udział zorganizowanych grup przestępczych. Pośród nich są te zwyczajowo określane jako przestępstwa „na wnuczka” czy „na policjanta”:

„Sprawcy niejednokrotnie wykonują do osób starszych dziesiątki połączeń telefonicznych dziennie. Poszukując ofiar, działają w zorganizowanej strukturze zarówno w Polsce i za granicą. Wykorzystują określone schematy postępowania. Taka aktywność przestępców generuje bardzo dużo informacji, z którymi jeden policjant lub nawet grupa policjantów bez specjalistycznej wiedzy nie będzie umiała sobie poradzić. (…) Bez nowoczesnych narzędzi, a takimi są odpowiednie programy komputerowe, nie jest możliwe przeprowadzenie skomplikowanej analizy, jednak w całym procesie analizy najważniejszy jest człowiek, analityczne myślenie, interdyscyplinarność i elastyczność.” – mówi Artur Jarosz. Zaznacza też, że analityk wykorzystuje do pracy różne rodzaje materiałów, w tym akta sprawy, bilingi telefoniczne czy informacje finansowe.

„Kiedy zestawi się ze sobą wiadomości na różnych płaszczyznach, np. czasu, miejsca czy sposobu działania sprawcy, daje to zaskakujący efekt w postaci wskazania konkretnego sprawcy. Dzięki temu sprawy, które wcześniej wydawały się nie do wykrycia, kończą się sukcesem.”

ŹRÓDŁO: Oszustwo „na wnuczka” trudno wykryć (@rp.pl)

Zwykły wpis

Ćwiartowanie tortu [analitycznego]

tortPrawdziwi przodownicy sztuki kulinarnej, o których wiele słychać za sprawą popularnych programów gastronomicznych, zestawiają ze sobą wybrane przez siebie proste składniki, projektując wielopłaszczyznowe, finezyjne dania i wypieki, budzące zachwyt pośród tych mniej wyedukowanych w dziedzinie łączenia smaków.

Wyobraź sobie, że przedsięwzięcie, w którym – drogi analityku – czasem bierzesz udział, przypomina wytwór sztuki kulinarnej. Chciałbyś wybrać najlepsze składniki, zestawić je w większe elementy, aby na końcu połączyć ze sobą, tworząc Naprawdę Dobry Tort Analityczny. Jak często masz jednak możliwość wybierania w składnikach, z których rzeczywiście da się upiec dobre ciasto? Czy zdarza się, że twój dostawca zamiast kilo mąki i pół kilo cukru dostarcza półtorej kilo cukru? Jeśli robi to nagminnie, pieczenie tortu kończy się często podaniem przesłodzonego kogla-mogla.

Analiza pitraszona z informacji, w których czegoś ewidentnie brakuje, niesie ryzyko zakalca.

Aby upiec apetyczny tort, trzeba narzędzi. Nie zawsze są one niezbędne, ale im trudniejszy przepis, tym większa szansa, że ciasto bez nich nie wyjdzie. Choćby bez piekarnika, a przyda się i mikser. Kuchnie, w których gotują analitycy, mają tendencję do bycia wyposażonymi raz na zawsze. Nawet jeśli początkujący analityk dostaje piekarnik i mikser, to o aromatyzerach, zestawach do sferyfikacji i wannach do sous vide, może zapomnieć. W tym miejscu kuchni molekularnej nigdy nie będzie i mistrz do końca swojej kariery będzie doskonalił swojego schabowego z ziemniakami.

Przepis, to jeden z najważniejszych elementów wybornego ciasta. Jest idealnie, jeśli kucharz, w oparciu o swoją wiedzę o smakach, doświadczenie i wyobraźnię, może zaprojektować przepis samodzielnie, biorąc pod uwagę nie tylko posiadane składniki ale także oczekiwania konsumenta. W analizie danych trafia się, że autorem przepisu często bywa sam konsument lub przełożony, który za nic sobie ma to, że na food-pairingu nijak się nie zna. W opinii wielu, analiza kryminalna to powtarzalna operacja komputerowa, którą każdy mógłby wykonać (tylko nie ma na to czasu).

Brzmi to co najmniej niepoważnie w czasach gdy analiza danych jest niezależnym kierunkiem akademickim.

Niekompletne składniki, przestarzała kuchnia i przepis, stworzony przez amatorszczyka – tak powstający tort skutkuje bólem brzucha, niesmakiem i wątpliwościami co do kompetencji kucharza. Analiza z wykorzystaniem szczątkowych lub nieodpowiednich danych, znikome wykorzystanie nowoczesnych technologii i narzucanie analitykowi metody pracy – przygotowaniem miernej lub błędnej analizy kryminalnej.

Ale co tam, najwyżej ktoś kto powinien siedzieć pójdzie wolno…

ŹRÓDŁO OBRAZKA: cakespy.com

Cytat

Analiza kryminalna okiem naukowca

Październikowy artykuł prokuratora Michała Gabriela-Węglowskiego, o którym pisaliśmy w maju, wzbudził zainteresowanie dra hab. Piotra Chlebowicza z Katedry Kryminologii i Polityki Kryminalnej Wydziału Prawa i Administracji UWM w Olsztynie. Ów badacz analizy kryminalnej postanowił podjąć polemikę ze swoim przedmówcą, w związku z czym w kwietniowym numerze Prokuratury i Prawa ukazał się artykuł pt. Uwagi w związku z artykułem Michała Gabriela-Węglowskiego „Analiza kryminalna w pracy prokuratora”, będący odpowiedzią na poglądy prokuratora.

Do zapoznania się z całym tekstem serdecznie zapraszamy (.doc), a tymczasem poniżej kilka zachęcających fragmentów:

„(…)można zauważyć, że elementem konstytutywnym instytucji biegłego jest nie tylko atrybut wiedzy specjalnej, lecz również atrybut umiejętności, które przekraczają umiejętności przeciętne. Wydaje się, że Autor tekstu nie docenia właśnie tego waloru. Tymczasem zakres pojęcia „wiadomości specjalne” obejmuje nie tylko wiadomości rozumiane jako wiedzę o charakterze specjalistycznym, fachowym, ale również umiejętności, które wykraczają poza przeciętne i praktyczne. Analityk kryminalny dzięki swoim umiejętnościom warsztatowym potrafi połączyć poszczególne dane tworząc nową jakość – informację, która ma walor dowodowy. Zarówno „wyłowienie” danych spośród tysiąca innych oraz ich zestawienie, dzięki czemu materiał dowodowy nabiera sensu, to czynność charakteryzująca raczej pracę biegłego. Na tym polega istota stwierdzenia, że analiza informacji, w szczególności zaś analiza kryminalna jest czynnością wiedzotwórczą.

(…) W mojej opinii prokurator lub funkcjonariusz innej służby bez uprzedniego przygotowania, wyszkolenia nie będzie w stanie samodzielnie opracować analizy kryminalnej.

(…) zbytnie ukierunkowanie analityka „jedyną słuszną” koncepcją sprawy kłóci się z prakseologią. Jest to zresztą refleks szerszego problemu relacji na linii zleceniodawca – analityk. Jest oczywiste, że w prokuraturze i postępowaniach przygotowawczych prokurator ma dominującą pozycję gdyż to właśnie on wyznacza kierunki śledztwa. Niemniej jednak pozbawianie analityka inicjatywy w sprawach jemu powierzanych może prowadzić do niekorzystnych efektów, jak na przykład zbytnie przywiązanie zleceniodawcy do danej wersji zdarzenia.”

ŹRÓDŁO: Prokuratura i prawo (nr 4/2017)

Cytat

„Ospałe” organy a ściganie afer gospodarczych

„Ilekroć prowadziłem analizy kryminalne akt dużych afer gospodarczych i przestępczości zorganizowanej (autostradówka, paliwówka, Papała, prochy etc.) przekopanie tony akt przynosiło utworzenie wyraźnej mozaiki kontaktów (często globalnych), świadków i wykorzystywanych do procederu nieruchomości lub podmiotów gospodarczych. Zazwyczaj jednak początkowe wersje śledcze nie wytrzymują konfrontacji z odkrywanymi wątkami. O ile w banalnych sprawach kryminalnych (pobicia, kradzieże „po sąsiedzku”, zabójstwa przy flaszce wódki itp.) pierwsze wrażenie jest zwykle słuszne, tak przy sprawcach tzw. wyrafinowanych jest ono niemal zawsze błędne, motywy okazują się często bardzo abstrakcyjne i odbiegające nawet od praktycznego sensu popełnionego przestępstwa, a powiązania osobowe egzotyczne, zaś sfery motywacyjne poszczególnych sprawców mogą od siebie bardzo odbiegać.” – pisze na swoim blogu Kazimierz Turaliński, autor reportaży i publikacji z zakresu bezpieczeństwa i wywiadu gospodarczego i wykładowca akademicki.

‚Sztuce bezkarnego popełniania zbrodni’, gdyż taki tytuł nosi wspomniany artykuł, towarzyszy gorzka refleksja: „Organa ścigania stały się niestety na tyle leniwe i zależne od statystyk, że biernie współpracują z przestępcami przymykając oko na ich finezyjne działania (…). Po co dokładać sobie roboty i męczyć się z profesjonalistą, który najpewniej w sądzie będzie twardym przeciwnikiem. Przecież wystarczy brawurowo rozwiązać oczywiste zabójstwo, w którym mąż poderżnął żonie gardło – jest chwała w mediach, jest sukces w statystykach, a przykryć tego i tak się w żaden sposób nie da.”

I postulat: „Czas z tym skończyć i wrócić do drobiazgowego porównywania spraw (zawartości akt, treści dowodów – zeznań świadków i rzeczowych, innych śladów) oraz niezadowalania się ‚pierwszym wrażeniem’, które często bywa złudne.”

Zapoznanie się z całym artykułem polecamy i dołączamy do postulatu, nie mając wielkiej nadziei na jego realizację. Aby bowiem wyjść z impasu powtarzalnych, bezpiecznych, statystycznych działań śledczych trzeba dziś całkowitej przebudowy działania polskich organów ścigania. A do tego potrzebna jest wizja, wola sięgania po dobre wzorce i odwaga w eksperymentowaniu z nowymi metodami. Tylko po co, skoro „stare” metody sprawdzają się od przeszło 50-ciu lat…

ŹRÓDŁO: Sztuka bezkarnego popełniania zbrodni