„Starego waluciarza zabito w windzie w biały dzień. Nikt nie widział sprawcy. Zbrodnia doskonała? (…)
Po 30 latach analitycy kryminalni Prokuratury Okręgowej w Gdańsku ponownie sięgnęli po akta sprawy. Przeanalizowali spójność wszystkich wersji przesłuchań.
Zdecydowano się ponownie wezwać na przesłuchanie syna ofiary, Wojciecha, dziś już starszego mężczyznę. – Stoję za tym, że ojca zabił ktoś z cinkciarzy. Jego kolega powiedział mi, już po zabójstwie, że w dniu, w którym zginął ojciec, zrobił dużą kasę. Dziś już za dużo nie pamiętam. Nie pamiętam żadnej krwi, zadrapań. Zapamiętałem okulary, bo włożyłem je później ojcu do trumny – powiedział policjantom. To dodatkowo dało do myślenia śledczym. Z przeprowadzonej analizy kryminalnej najważniejszy wniosek był taki: na początku sprawy baczniej należało przyjrzeć się hipotezie, że zabójcą jest syn.
– Można odnieść wrażenie, że syn w ogóle nie wyglądał na przejętego całą sprawą – zarówno przed laty, jak i dziś. Nie był zaangażowany. A przecież zabito mu ojca i sprawcy nie odnaleziono, powinien być wkurzony – mówi prokurator pracujący dziś nad sprawą. – Tymczasem on w ogóle nie wydawał się przejęty. Nie pamiętał szczegółów. Proszę sobie wyobrazić: mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową, zabity zostaje ojciec. Syn codziennie mija miejsce zbrodni, mieszka tam do dziś i nie pamięta okoliczności. Dla porównania: dziewczynka, która wówczas schodziła na spacer z psem, dziś pamiętała całe zdarzenie, tak jak to czytamy w starych protokołach. Takich rzeczy się nie zapomina – analizuje prokurator.
(…) Śledczy wydali decyzję o przesłuchaniu żony Wojciecha. Okazało się to jednak niemożliwe. Kobieta zmarła tydzień przed przesłuchaniem – była chora na nowotwór. Sprawa uległa przedawnieniu.”
ŹRÓDŁO: gazeta.pl
ŹRÓDŁO OBRAZKA: galeria.trojmiasto.pl
Dodaj komentarz