Kto się boi analityka?

trzy dni kondoraAnalityk Joe „Kondor” Turner, w swojej pracy przypadkiem odkrywa tajemnicę, która sprawia, że zatrudniająca go CIA wydaje na niego wyrok śmierci. Ginie cały jego zespół a on sam ma tylko trzy dni, aby uratować życie. Tak rozpoczyna się film szpiegowski „Trzy dni Kondora”, wyemitowany niedługo po wybuchu afery Watergate i dymisji Nixona, wyreżyserowany przez Sidneya Pollacka, z doskonałą tytułową kreacją Roberta Redforda. Przedstawione w nim wydarzenia to fikcja literacka, adaptacja książki z 1974 roku, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością.

A jednak, gdyby odrzeć opowieść z sensacyjnych wątków i wyrazistych postaci i poddać ją dla zabawy nieco ekstrawaganckiej konfrontacji z jak najbardziej współczesną rzeczywistością, można by odnieść wrażenie, że „Trzy dni Kondora” to także wyraz systemowego lęku przed odkrywaniem trudnych tajemnic. Przed wyciąganiem wartościowych wniosków z szumu informacyjnego, który istnieje po to (a może dzięki temu? Kto wie!) by je ukryć.

Mówi się, że ten kto ma informację ten ma władzę. A może raczej ten kto ma informację i potrafi ją zrozumieć, ten ma władzę. Tym właśnie zajmują się analitycy. Odkrywaniem wstydliwych sekretów zaszytych w innych sekretach. Znajdowaniem drugiego dna mniej lub bardziej powszechnych informacji. Rozplątywaniem zawikłanych węzłów powiązań i uzupełnianiem niedomówień. Rozumieniem ich i opowiadaniem o nich tym, którzy chcą je poznać. I jeśli tylko się o analizę dba, stymuluje, trzyma ją z dala od różnych rozgrywek i nie próbuje wywierać na nią wpływu, w zamian dostaje się informacje, na podstawie których może podejmować prawdziwie trafne decyzje.

I stąd też odwieczna walka o kontrolę nad analizą, która – źle sprawowana – obniża, czasem do zera, skuteczność jakichkolwiek działań. Zwłaszcza w przypadku, gdy wypływa z przekonania, że czasami lepiej jest nie wiedzieć w ogóle, niż wziąć na swoje barki konsekwencje posiadanej wiedzy. To błąd, przez który powstaje niemożliwa do zasypania przepaść między tymi, którzy z negatywnymi zjawiskami walczą a tymi, którzy je stymulują. Bo ci drudzy sprytnie i od lat inwestują wszelkie środki w odkrywanie sekretów innych. W analizę danych.

Na koniec pamiętajmy jednak, że nieco inaczej niż w przypadku „Kondora”, którego do działania zmuszają niezwykłe okoliczności, dla prawdziwego analityka istotne jest odkrycie tajemnicy i jej zrozumienie, ale nie jej wykorzystanie. To już przecież zadanie kogoś innego, kto nie tylko nie zmarnuje tej szansy, ale też będzie umiał posłużyć się nią z wielką rozwagą i odpowiedzialnością.

Bo analiza w niewprawnych rękach to broń obosieczna. Nic dziwnego, że u tego kto nie ma wprawy, budzi lęk.

ŹRÓDŁO: Three days of the Condor@IMDB

ŹRÓDŁO OBRAZKA: 3 days of the condor@Octobersky

Dodaj komentarz