Analiza na sztukę czy sztuka analityczna?

sztuka analitycznaCzy ilość wykonanych analiz, zdaniem wielu instytucji jedyne policzalne kryterium pozwalające na kontrolę struktur analitycznych, może być miarą skuteczności analityków kryminalnych? Oczywiście, że tak, bo jak inaczej ocenić pracę analityczną, skoro marnotrawieniem sił i czasu byłoby dublowanie czynności analitycznych w celu sprawdzenia wynikających z nich wniosków końcowych. A jednak – liczenie analiz, oprócz tego, że umożliwia pochwalenie się osiągnięciami, pozwala na coś jeszcze. Na przewrotną diagnozę stanu analizy kryminalnej w danej instytucji. Bo jeśli liczymy analitykowi ilość wykonanych analiz i jeszcze cieszymy się z tego, że słupki rosną, może to niestety oznaczać, że w naszej instytucji pod tym względem nie dzieje się najlepiej. Dlaczego?

A dlatego, że ilość zleceń wykonanych przez nabierającego doświadczenia analityka, pracującego w rozwijającej się i ewoluującej w dobrym kierunku instytucji, powinna stopniowo maleć.

Krótkie, doraźne analizy kryminalne, których podstawą jest materiał zaledwie z jednego czy dwóch źródeł to domena początkujących analityków. Dzięki nim analitycy poznają i oswajają się z różnymi rodzajami danych i opracowują swoje własne metody pracy. Takie analizy obliczone są na szybki i krótkotrwały efekt. Zapewniają różnorodność, zapobiegają przytłoczeniu zbyt dużą ilością informacji i pozwalają poznać środowisko zleceniodawców, co jest kluczową sprawą na późniejszych etapach kariery. I odwrotnie – zleceniodawcy badają w ten sposób przydatność, zaangażowanie analityka i oceniają, czy warto wejść z nim w długotrwałą współpracę przy trudniejszych zagadnieniach. Tak właśnie początkujący analityk zdobywa stałych klientów, oswaja się z systemem pracy analitycznej, poznaje procedury i opracowuje swoje własne rozwiązania sytuacji nieskodyfikowanych przez instytucję.

Ale to przecież dopiero początek, który służy zdobyciu doświadczenia, obycia i pewności siebie i który skutkować powinien stopniowym napływem trudniejszych zleceń. Analiz „na poważnie”, zgodnych z założeniami tej metody śledczej, rozbudowanych i opartych o dziesiątki źródeł danych. Wykonywanych tygodniami, miesiącami a nawet latami. Wymagających dużego wysiłku intelektualnego, umiejętnego wykorzystania specjalistycznych narzędzi i wachlarza technik, poznanych punktowo w pierwszych latach pracy, i które nawet najtrudniejsze, najbardziej rozległe zagadnienia są w stanie poskładać w jedną spójną całość.

Nie po to analizę „wynaleziono”, aby zapewnić incydentalną obsługę drobnych, nierozwojowych wyzwań, na które po prostu nie mają czasu inne segmenty instytucji. Im więcej doraźnych i mało skomplikowanych analiz wykonywanych jest przez doświadczonych analityków, tym mniej tych trudnych, wielowątkowych i rozbudowanych. I tym dalej od podstawowych założeń sztuki analitycznej i długofalowych profitów, jakie sztuka analityczna przynosi. Profitów dla instytucji a nie dla analityka, który jest jedynie narzędziem w machnie obliczonej na systemowe zwalczanie zagrożeń o największej wadze dla społeczeństwa.

ŹRÓDŁO OBRAZKA: Mark Lombardi

Dodaj komentarz